piątek, 4 lipca 2014

Karma is a bitch (part I)

-Ała zostaw mnie! Proszę -krzyknęłam rozpaczliwie a łzy strumieniami popłynęły z moich oczu. Skuliłam się pod ścianą i przygotowałam na uderzenie.
-Zamknij sie dziwko! -wrzasnął złowrogo i zadał mi kolejny cios. Miałam już dość. Kiedyś taki nie był, kiedyś to znaczy 3 lata temu, gdy się poznaliśmy u znajomej mojej mamy. Miałam wówczas 17 a Justin 18 lat. Od razu wpadliśmy sobie w oko. Urzekł mnie jego styl bycia, był inny niż reszta chłopaków, nie palił, nie ćpał, byl kulturalny i zawsze dobrze ubrany. Od 3 miesięcy mieszkam wraz z Justinem i od tego czasu wszystko uległo diametralnej zmianie. Chłopak którego poznałam kilka lat temu i w którym się zakochałam zmienił się o 180° moje życie teraz wyglada jak życie weterana, każdy dzień to pieprzona walka o życie, każdy dzień jest gorszy od poprzedniego, każdego dnia wylewam ocean łez z nadzieją, że on się zmieni, że wróci do mnie, że znów będzie dobrym kochającym i troskliwym chłopakiem, każdej nocy śnie o tym jak było kiedyś: pięknie, kolorowo i beztrosko, tylko my i nasze gorące uczucie. Tak bardzo za tym tęsknie. Żyje w ciągłym strachu...czuje się tu jak więzień, fakt mam wolną ręke i mogę robić co mi sie podoba ale jeśli gdzieś wychodzę to muszę odpowiedzieć na milion pytań i nie mogę skłamać, bo wtedy...no cóż nie będzie dla mnie najlepiej.
-Justin przestań...proszę- załkałam spoglądając w ciemno czekoladowe tęczówki chłopaka- dlaczego mi to robisz?
-Chyba kazałem ci się zamknąć dziwko, więc nie wiem jakim prawem słysze twoje jebane skomlenie!- powiedział ostro uderzajac mnie w twarz tak, że lekko obróciłam głowę w bok.
-Skurwysyn- mruknęłam i nie zdając sobie sprawy z tego co robię popchnęłam chłopaka.
Szybko podniosłam się z podłogi, pobiegłam do łazienki w której zamknęłam się na kluczyk, ciężko dysząc oparłam się plecami o drzwi i osunęłam się po nich.
-Kochanie gdzie jesteś?- mówił Justin głosem przepełnionym jadem.
Do moich oczu znów napłynęły łzy. Justin był coraz bliżej, panicznie rozglądałam się po pomieszczeniu szukając czegoś czym mogłabym się bronić. Nagle na podłodze dostrzegłam ułamany ostro zakończony kawałek kafelka. Poczułam mocne uderzenie w drzwi.
-Otwieraj je! Słyszysz?!-wrzasnął Justin ponownie w nie uderzając.
-Nie!- głośny i pewny krzyk wydobył się z mojego gardła.
-Nie takiej odpowiedzi oczekiwałem słonko- powiedział z przekąsem- Otwórz te cholerne drzwi albo je wyważe!- zagroził.
-Nie! Nie skrzywdzisz mnie znowu... jesteś jebanym chujem Justin, słyszysz?! Jesteś jebanym chujem!- krzyczałam nie myśląc nad tym co w ogóle wygaduje.
-Ostatni raz otworzyłaś swoje jebane usta suko!- krzyknął i mocno uderzył w drzwi, które z loskotem upadły na ziemie. W ostatniej chwili doskoczyłam do kafelka i pewnie chwyciłam go w ręce unosząc je na wysokości klatki piersiowej.
-Kochanie odłóż to- mruknął Justin unosząc ręce w geście pokoju, znałam jego sztuczki. Desperacko pokręciłam głową.-No rzucaj, tnij zrób cokolwiek- podszedł bliżej mnie, nie odezwałam się, co było dla niego wyraźnym sygnałem, że się boję- Wiedziałem, że tego nie zrobisz, jesteś słaba i nic nie warta shawty- posłał mi swój łobuzerski uśmieszek.
W jednej chwili pokonał dzielący nas dystans i przyparł mnie do ściany odsuwając jak najdalej rękę w której trzymałam narzędzie. Jego malinowe usta delikatnie muskały skórę na mojej szyi doprowadzając mnie tym do obłęu.
-Oddaj mi to kochanie- mruknął spogladąjac na to, co trzymałam w ręce, a ja delikatnie pokreciłam głową- oddaj bo to nie skończy się dobrze- jego głos był lodowaty i pozbawiony jakichkolwiek emocji, znów odmowiłam- To może tak- chłopak odsunął się ode mnie, zlustrował mnie wzrokiem i oblizał usta łobuzersko sie uśmiechając, mocno pociągnął za guzik spodni, które szybko opadły do moich kostek, jego ręka wślizgnęła sie do moich majtek i mocno masowała moją muszelkę- oddaj mi to albo poczujesz jak mój kutas porusza sie w twojej cipce- warknał mi do ucha i przygryzł jego koniuszek- więc jak?
-Mhmm do-dobrze- cichy jęk wydobył się z moich ust.
-Grzeczna dziewczynka- powiedział i wytrącił  ostry przedmiot z mojej ręki.
Speszona podciągneęłm spodnie. Dlaczego on mi to robił? Czy ja coś dla niego znaczę?
-Pozwoliłem ci się ubrać kurwa?!- wrzasnął i uderzył mnie mocno w brzuch. Rękami chwyciłam się za obolałe miejsce i zgięłam w pół- No pytam kurwa!!- wymierzył mi silny cios w policzek, upadłam.
-N-nie- mruknęłam ledwo słyszalnie.
-Pytam czy pozwoliłem ci się ubrać dziwko!- chwycił mnie za włosy i podniósł do góry, tak abym wstała.
-Nie- odpowiedziałam przerażona.
-Tak mi się wydawało- posłał mi sztuczny uśmiech- Tak więc rozbieraj się, nie chcę widzieć na tobie żadnych ubrań, zrozumiano?- kolejny raz uderzył mnie w twarz i znów upadłam.
-Mhmm.
Zaczęłam sciągać swoje ubrania, po chwili siedziałam obnażona przed własnym chłopakiem. Cholernie się tego wstydziłam. Zakryłam się rękami i patrzyłam na Justina zapłakanymi oczami. Chłopak kucnął i oderwał ręce oplatające moje cialo i szeroko rozłożyl moje nogi, z szyderczym uśmiechem na twarzy zaczął okładać mnie pięściami po głowie, po chwili jego jedna dłoń znalazła się na mojej łechtaczce i mocno brutalnie ją masowała, przygryzłam wnętrze policzka by nie jęczec, chłopak chwycił mnie za szyje, lekko odsunąl moją głowę od ściany po czym mocno w nią uderzył. Zobaczyłam jak wyciąga telefon i robi mi zdjęcie, nie mogłam zrobić nic, siedziałam obolała na kafelkach, nie miałam siły nawet krzyczeć. Zemdlałam.

Lekko otwożyłam oczy a światło dzienne drażniło je. Obraz był nieco rozmazany ale zorientowałam się, że leże w sypialni a wokól łóżka stoją trzy postacie: Justin, Zayn i Austin.
-Zostawcie mnie- mruknęłam i mocno owinęłam się kołdrą.


JUSTIN

-Dziwka - prychnąłem, gdy Perrie otworzyła oczy i skryła się pod kołdrą. Szybko złapałem pościel i zręcznym ruchem ściągnąłem ją z dziewczyny. Zadziornie się uśmiechnąłem, gdy zobaczylem jej nagi zgrabny tyłeczek. Dałem jej mocnego klapsa i popatrzyłem na chłopaków.
-Oto wasza dzisiejsza zabaweczka- ręką wskazałem na Perrie.
Austin i Zayn posłali mi łobuzerskie uśmieszki i spojrzeli na dziewczyne. Cała się trzęsła, ale kogo to obchodziło, była tylko dziwką.
-Przywitaj się z panami skarbie - powiedziałem dosadnym głosem, lecz blondynka ani na chwilke się nie poruszyła. Wymamrotała tylko coś pod nosem i schowała głowę w poduszce.
-Kotkuuuu... powiedziałem coś, wykonaj moje polecenie- oznajmiłem znacznie głosniej, lecz, gdy dziewczyna nadal nic nie zrobiła mocno chwyciłem ją za biodra i przewróciłem na plecy. Oderwałem poduszkę od jej twarzy i uderzyłem ją z całej siły. Mocno zacisnąłem pięści na jej nadgarstkach i przycisnąłem je do łóżka.
-Jak coś mówię to sie mnie kurwa słucha, rozumiesz suko?!- krzyknąłem i spojrzałem w jej załzawione oczy. Patrzyła na mnie tym swoim udręczonym wzrokiem, to było więcej niż żałosne.
-Kurwa, przestań się mazać i zrób coś ze sobą, bo wyglądasz okropnie dziwko- oderwałem się od niej z obrzydzeniem.
-Nie no spoko, stary to dobra dupa bez wzgledu na to jak wyglada- usłyszałem za plecami i odwrociłem się lustrując Austina nieprzyjaznym wzrokiem.
-Ona jest moja bro, więc ja kurwa decyduje jak ma wygladac- wysyczałem przez zęby.
-Okej, spokojnie, nie chciałem Cie rozzłościć stary- Mahone uniósł ręce w geście przeprosin i spojrzał na mnie nieco wystraszony.
Nawet on się mnie bał. Zayn też. Wszyscy się mnie bali, a szczególnie ta mała dziwka. To dawało mi ogromną satysfakcję. Ponownie przeniosłem wzrok na Perrie, znowu schowała się pod tą cholerną kołdrą. Jebana dziwka. Zacisnąłem szczęke i bez słowa podszedłem do łóżka. Złapałem dziewczyne za nogi i mocno pociągnąłem tak że znalazła się na podłodze. Cicho jęknęła. Podniosłem ją do góry i potrząsłem nią kilka razy. Chwyciłem ją za włosy i mocno odchyliłem jej głowę do tyłu.
-To który z was jako pierwszy chce poruchać jej ciasną cipke? -Spytałem zadziornie się uśmiechąjac i przejechałem palcami po jej muszelce.
Austin oblizał usta i powiedział coś Zaynowi do ucha. Obaj kiwneli głowami. Mahone zrobił krok do przodu.
-Ja chcę- powiedział, patrząc z pożądaniem na Perrie.
-Spoko, jest twoja stary - odparłem obojętnie i popchnąłem ją mocno w stronę bruneta.
-Bawcie sie dobrze gołąbeczki - pisnąłem przesadnie słodko i zaśmiałem się z pogardą. Machnąłem ręką w strone Zayna i razem wyszliśmy z pokoju.



PERRIE

Chwyciłam prześcieradło i szybko owinęłam nim swoje nagie ciało. Czułam się cholernie tym skrępowana, nie mogłam przyzwyczaić się do tego, że prawie codziennie ktoś widział mnie nagą, czułam obrzydzenie i wstręt do swojego ciała, chciałabym z niego wyjść i wskoczyć w inną skórę.
-Kochanie... nie wstydź się mnie- chłopak szeroko sie uśmiechnął i zrobił jeden krok w moją strone, a ja dwa w tył.
-Zostaw mnie Austin- szepnęłam spoglądając w oczy Mahone'a.
Austin szedł w moją strone, a ja cofałam się w głąb pokoju, w końcu natrafiłam na ściane.
-Szlag- mruknęłam pod nosem.
Chłopak delikatnie przyparł mnie do ściany i seksownym uwodzicielskim głosem szepnął mi do ucha
-Jesteś cholernie seksowna kochanie- jego ręce czule głaskały moją talie- i nie powinnaś się mnie wstydzić- jedną ręką delikatnie pociągnął za materiał, który upadł do moich kostek, na jego twarzy pojawił się szeroki zadziorny uśmiech. Oplótł mnie ręką w pasie i przyciągnął bliżej siebie, jego usta delikatnie muskały moją szyje a ręce z talii przeniósł na mój biust i czule go pieścił.
-Austin czego ty chcesz?- jęknęłam pod wpływem jego dotyku ale natychmiast zamknęłam buzie.
-Ciebie, to chyba oczywiste, czyż nie? Jesteś najseksowniejszą dziewczyną w całym Miami, a jeśli mogę to biorę to co mi się podoba- mruknął, jego usta wykrzywiły się w łobuzerski uśmieszek, z pocałunkami przeniósł się na wrażliwe miejsce za uchem.
-Ale ja tego nie chce, zabieraj łapy- odepchnęłam chłopaka.
-Kilka dni wcześniej nie miałaś nic przeciwko i nie zadawałaś tych pieprzonych pytań- warknął.
-Jesteś  pierdolonym chujem Austin- powiedziałam krzyżując ręce ma piersiach.
-Odszczekaj to suko! Natychmiast albo pożałujesz!- krzyknął i mocno przyparł mnie do ściany.
-Nie- powiedziałam stanowczo.
-Ssij mi chuja dziwko- głośno krzyknął do mojego ucha i ustawił na klęczkach, po czym wyjał swojego penisa ze spodni i wsadził go do moich ust- Może to cię czegoś nauczy, może przestaniesz być taka pyskata- szybko odsunęłam głowę do tyłu by pozbyć się jego kumpla ze swojej buzi- Nie zrozumiałaś?! Powiedziałem ssij mi chuja dziwko!- chłopak mocno chwycił mnie za włosy i ponownie wsadził swojego penisa do moich ust- No słyszysz co do ciebie mówie?!- poczułam mocne uderzenie w pośladki, lekko pokiwałam głową, a łzy napłynęły do moich oczu- No to na co czekasz?
Z obrzydzeniem przejechałam językiem po całej długości jego członka i zaczęłam go ssać, a łzy spływały po moich policzkach. Ciche jęki wydostawały się z ust tego kretyna, delikatnie poruszał moją głową. Nienawidziłam tego robić, to było jedno z najbardziej poniżających doświadczeń w moim życiu. Jak ja mam życ kiedy ciągle jestem wykorzystywana i poniżana? Czuje się jak pieprzony śmieć. Coraz głośniejsze jęki dobiegały do moich uszu, ręce Austina wplecione były w moje włosy i szybko poruszały moją głową. Chciałam mieć to już za sobą, więc chwyciłam chłopaka za pośladki i językiem mocno drażniłam czubek jego penisa delikatnie go przygryzając.
-Ohh ohh tak dziwko, robisz to tak kurewsko dobrze mhmm- głośny jęk wydobył się z jego ust, przymknął oczy i zaczął poruszać biodrami tak że czubek jego wielkiego penisa mocno drażnił moje gardło
-No dalej, jeszcze chwila- pomyślałam i szybciej poruszałam głową zaspokajając chłopaka.
-Uhhhhhh ohhh kurwa- spojrzałam na chłopaka, miał lekko odchyloną do tyłu głowę i zamknięte oczy. Nagle poczułam jak gęsta substancja rozlewa się po moim gardle, połknęłam ją i szybko podniosłam się z klęczek.
Austin spojrzał na mnie oblizując usta i popchnął mnie na łóżko. Ściągnął swoje ubrania, które teraz porozwalane były po całym pokoju, upewnił się że drzwi są zamknięte i usiadł na mnie okrakiem, tak że jego nabrzmiały penis dotykał mojej muszelki. W moich oczach znów zaszkliły się łzy.
-Mam nadzieję, że teraz będziesz posłuszna dziwko, rozumiemy się?- warknął do mojego ucha i mocno ścisnął moje piersi.
-T-tak, rozumiemy- powiedziałam szlochając.
-To bardzo się cieszę- łobuzersko się uśmiechnął- a teraz rozłóż nogi bo chce wsadzić swojego kutasa do twojej cipki kochanie, chce słyszeć jak krzyczysz moje imię- palcami przejechał po mojej muszelce, cicho jęknęłam ale nie wykonałam jego polecenia- Jak chcesz, chciałem po dobroci ale ty wciąż jesteś małą upartą suką- powiedział z jadem w głosie.
Chwycil za moje kolana i mocno rozłożył moje nogi na boki. Na jego twrzy zagościł szeroki łobuzerski uśmiech. Gwłtownie we mnie wszedł i zaczął brutalnie poruszać biodrami, krzyknęłam z bólu, a z moich oczu prysł wodospad łez.
-Przestań, proszę!- krzyczałam probując go od siebie odepchnąć
-Nie podoba się?!- powiedział ostro- to zaraz się spodoba suko!
Chłopak wyszedł ze mnie, odetchnęłam..chyba za szybko, Mahone chwycił mnie za biodra i przewrócil na brzuch, a nastepnie podniósł do góry tak abym była na czworaka, pochylił sie i z szafki nocnej wyciągnął kajdanki, a nastepnie zapiął je wokół moich nadgarstków i przymocował do ramy łóżka. Brutalnym gwałtownym ruchem szeroko rozłożył moje nogi i mocno wszełl we mnie. Jedną ręką masował moje piersi, a drugą chwycił mnie za włosy mocno odchylając moją głowę do tyłu
-Jesteś moją pieprzoną dziwką kochanie, więc rób to co ci każe, jasne?- powiedział ostrym stanowczym tonem, lekko zadrżałam.
Nie miałam siły się mu sprzeciwiać, przecież i tak zrobiłby ze mną to co by chciał. Słone łzy szybko spływały po moich policzkach i szyi, z mojego gardła wydostawały się głośne krzyki, prosiłam by przestał, by mnie tak nie krzywdził, ale on tylko mocniej, brutalniej i agresywiej poruszał biodrami, sprawiając mi tym niesamowity ból. Próbowałam się uwolnić, szarpałam za kajdanki, bezskutecznie, pogarszałam tym tylko sytuację w której się znajdowałam, chłopak moco uderzał w moje pośladki
-Krzycz moje imie dziwko, słyszysz?  Chcę słyszeć jak jęczysz a nie twoj jebany płacz, który i tak na mnie nie działa, bo będę cię pieprzył tak długo, aż nie uzam, że twoja mała cipka jest wystarczająco wyruchana!!- wrzeszczał na całe gardło i mocno uderzał w moje pośladki.
-Austin... przestań proszę, prosze cię zostaw mnie!!- krzyczałam głośno płacząc.
-Krzycz moje imię tępa suko albo nikt więcej nie wyrucha twojej cipki!- chłopak sięgnął po coś i przystawił to do mojej muszelki.
-Co...co to jest?- zapytałam wstrzymując oddech.
-Miałaś krzyczeć moje imie Perrie! Zła dziewczynka musi zostać ukarana- mocniej i agresywniej poruszał biodrami. Tajemniczy przedmiot przesunął nieco niżej i przejechał nim po mojej skórze po wewnętrznej stronie uda niedaleko mojego miejsca intymnego, poczułam okropny ból i zaczęłam głośniej krzyczeć z bólu
-Justin, pomóż mi, Justin prosze!!- panicznie krzyczałam.
Wiem, że to idiotyczne prosić o pomoc kogoś, kto mnie krzywdzi ale Justin nie jest cały czas zły, czasem zdaży mu się być takim jak kiedyś, kochanym, troskliwym i uroczym chłopakiem, w którym się zakochałam.
-Twój chłoptaś ci nie pomoże słonko, sam pozwolił mi się z tobą zabawić, więc czego ty oczekujesz, że wejdzie tutaj i mi przyjebie?- zaśmiał się drwiąco
-Tak i że wyrwie ci jaja!- warknęłam i od razu pożałowałam, chłopak mocno uderzył mnie w twarz i dziwnym przedmiotem przejechał po wykonanej wcześniej ranie. Głosno syknęłam z bólu. Chwilę później Austin wyjął swojego penisa z mojej pochwy, odpiął kajdanki i przewrócił mnie na plecy, po czym wpił się w moje usta. Nie chciałam już ryzykować...nawet nie miałam siły, objęłam głowe chłopaka rękami i oddawałam pocałunki, zobaczyłam jak na jego twarz wkrada się zwycięski uśmieszek.
-Myślę, że na dzisiaj ci starczy, piękna- zaśmiał się i zszedł ze mnie, na swoje ciało nałożył ubrania po czym zawołał chłopaków.
-I jak tam?- zapytał Justin wchodząc do pokoju, a za nim Zayn.
-Mała suka stawiała opór ale sobie poradz...
-Co to kurwa jest?!- krzyknął Justin i spojrzał na ranę na mojej nodze- Czy ty kurwa skaleczyłeś moją dziewczyne skurwysynie?- Bieber wzrokiem wypalał dziure w głowie Mahone'a, chwycił go za koszulke i podniolósł do góry.
-No ale nie chciała mnie słuchać!- pisnął Austin, na co Justin się zaśmiał.
-Mnie ma słuchać nie ciebie! A to że pozwoliłem ci sie z nią zabawić nie oznacza że możesz z nią robić wszystko, dotarło?- warknął Justin i puścił Austina.
-Ta, dotarło Bieber- mruknął zielonooki, wygładzając materiał koszulki.
-To dobrze, bo nie chciałbym odcinać ci jaj przyjacielu- Jus uśmiechnął się ironicznie i przeniósł wzrok na mnie- Wszystko okej kochanie?- zapytał łagodnym głosem i podszedł do mnie. Odruchowo zakryłam swoje ciało.
-Taa jest okej- mruknęłam.
-Nie kłam, przecież widzę, że nie jest okej...- mruknął ponuro- Chcesz się przytulić?- uśmiechnął się i rozlożył ramiona.
-Brawo Einstainie!- prychnęłam- Nie zadawaj głupich pytań- spojrzałam na chłopaka i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
Właśnie tego mi brakowało, tego ciepła, poczucia bezpieczeństwa i miłości, to paradoksalne ale właśnie wszystko to dawał mi Justin, chłopak który mnie kocha i krzywdzi. Właśnie dlatego nie mogłam odejść, za bardzo go kochałam, za bardzo utwierdziłam się w przekonaniu, że Justin zmieni swoje zachowanie, że znów będzie jak dawniej. Chciałabym już do końca życia być w jego silnych ramionach, chciałabym żeby już zawsze było tak jak w tym momencie. Uśmiechnęłam się i spojrzałam w czekoladowe oczy chłopaka, tonęłam w tym morzu słodkości za każdym razem, gdy spogladałam na Justina.
-Kocham Cię Justin- usłyszałam własne słowa i szybko przygryzłam warge, przy okazji zdałam sobie sprawę, że ręką Justin głaska moje okaleczone udo, a z rany przestała wypływać krew.
-Umm ja ciebie też kocham Perrie- chłopak pocałował mnie we włosy i trochę się odsunął.- Muszę iść... do zobaczenia później- przygryzł warge i wyszedł z pokoju, a za nim Austin.
-Ta, do zobaczenia- mruknelam i opadlam na lozko, czulam na sobie czyjs wzrok, lekko podnioslam glowe i ujrzalam Zayna, ktory wpatrywal sie we mnie.



ZAYN

Popatrzyłem na Perrie i momentalnie łzy pojawiły się w kącikach moich oczu. Była taka wystraszona, taka wykończona, taka bezbronna. Justin byl moim przyjacielem ale nie mogłem pojąć tego jak może w tak okropny sposób wykorzystywać swoją dziewczyne. Przecież jeszcze niedawno Perrie była taka urocza, zawsze się śmiała, zawsze myślała o innych, jeśli coś robiła to z wielkim zaangażowaniem i pasją, zawsze kochała całym sercem. A teraz przez tego dupka utraciła cała swoją radość. Od czasu do czasu się uśmiecha ale robi to bardzo rzadko. W sumie to myślę że nadal kocha Justina, co pokazała przed chwilą jednak nie wiem dlaczego, jak może kochać człowieka który tak ją krzywdzi?! Może sądzi że to jej przeznaczenie, nie wiem....wiem tylko że muszę jej pomóc za wszelką cene.
Podszedłem bliżej do dziewczyny i usiadłem na łóżku.
-Jestem Zayn- powiedziałem cicho i spojrzałem w jej niebieskie oczy w których nadal było widać przerażenie.
-J..jestem Perrie- wydukała mocniej przykrywając się kołdrą
-Pewnie myślisz że teraz chcę Cie zgwałcić....- z trudem wypowiedziałem ostatnie słowo i nerwowo przełknąłem ślinę- ale się mylisz....jestem tutaj aby Ci pomóc.
Dziewczyna popatrzyła na mnie jakbym miał 3 głowy i zaśmiała się pod nosem.
-W cuda przestałam wierzyć już wieki temu - odparła cicho.
-Możesz mi wierzyć lub nie ale wyciągnę Cię z tego gówna- wstałem z kanapy i podszedłem do drzwi, szybko przekręciłem kluczyk w zamku i schowałem go do kieszeni.
-Masz tutaj coś do ubrania? - zwróciłem się w stronę dziewczyny a ona pokręciła głową
-Ale..co ty chcesz zrobić? - zapytała wyraźnie zdziwiona.
-Mówiłem już, wyciągnę Cie stąd-uśmiechnąłem się słabo i przybliżyłem się do niej maksymalnie. 
Zadrżała.
-Plan jest taki: wyjdziemy stąd przez okno, niedaleko mam zaparkowany samochód, wsiądziemy do niego i pojedziemy do Motelu w 6 przecznicy, tam się zatrzymamy przez kilka dni a potem coś wymyślimy....wchodzisz w to? - popatrzyłem pytającym wzrokiem w jej oczy.
-Ale... Justin nas znajdzie - spuściła wzrok i zaczęła się bawić rąbkiem kołdry
-Nie znajdzie nas, obiecuje -posłałem jej uspokajające spojrzenie i delikatnie podniosłem palcem jej podbródek- to jak?
-...wchodzę w to - wydukała po chwili milczenia i popatrzyła mi głęboko w oczy.
-Masz tu chociaż jakąś bieliznę?- spytałem rozglądając się po pokoju. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, skryła się pod kołdrą i zaczęła czegoś szukać. Uśmiechnąłem się sam do siebie i spojrzałem na podłogę, obok łóżka zauważyłem coś różowego. Podszedłem w tamto miejsce i podniosłem materiał do góry, to były jej różowe koronkowe stringi. Nie powiem, były seksowne ale w tamtej chwili najmniej mnie interesowało jak ona w nich wygląda. Teraz liczyło się to żeby jej pomoc. Udałem się w stronę Perrie która wciąż cała schowana była pod kołdrą. Palcem lekko dźgnąłem ją w plecy i cicho się zaśmiałem gdy podskoczyła nie spodziewając się tego. Powoli wyczołgała się spod pościeli i wystawiła głowę na zewnątrz.
-Tego szukasz?- spytałem machając stringami nad jej twarzą.
Zarumieniła się- co było mega słodkie i szybko wyrwała mi bieliznę z ręki.
-Powiedz jak będziesz gotowa- zawołałem i zacząłem się rozglądać po pokoju w poszukiwaniu czegoś co będzie mogła na siebie narzucić. Dziewczyna w samych stringach z pewnością zwracałaby nie mała uwagę wszystkich przechodniów. Nie mogłem niczego znaleźć. Postanowiłem przeszukać szafki nocne, może chociaż tam coś znajdę. Podszedłem do pierwszej szafki i usłyszałem jak Perrie coś mamrocze, co z pewnością oznaczało, że jest już gotowa.
-Poczekaj chwilkę- odparłem i otworzyłem szufladkę, było w niej pełno stringów, czarnych, czerwonych, fioletowych, koronkowych i prześwitujących. Z konsternacją zamknąłem szafkę i udałem się do drugiej.
-Proszę, żebym w końcu znalazł coś sensownego- wydukałem cicho unosząc głowę ku górze.
To było idiotyczne ale jak w takich warunkach zachować normalność?
Niepewnie zajrzałem do szafki i zobaczyłem w niej bluzki Justina. Odetchnąłem z ulgą i wyciągnąłem je z szafki. Były o wiele za duże na Perrie ale nie zamierzałem narzekać.
-Hej Perrie, mam tu coś dla Ciebie - lekko posmyrałem ją w brzuch przez materiał kołdry a ona słodko zachichotała. Mówiłem już że była tak cholernie urocza? Szeroko się uśmiechnąłem i delikatnie uchyliłem pościel żeby dać jej jedną z koszulek Justina. Szybko ją odebrała i zaczęła wywijać rękami pod kołdrą próbując się ubrać. Zaśmiałem się. To było tak niezdarne że aż słodkie.
-Pomogę Ci- powiedziałem i nieco podniosłem pościel żeby dać dziewczynie więcej miejsca
-Już- powiedziała radośnie Perrie i po raz pierwszy wyszła cała spod kołdry.
Normalnie od razu zauważył bym jak kurewsko seksownie wygląda w tej koszulce ale teraz na początku dostrzegłem fioletowe siniaki na jej rekach, nogach i szyi, sine wory pod oczami i zaschnięta krew na wewnętrznej stronie jej uda. Zacisnąłem usta żeby się nie rozryczeć jak małe dziecko, żeby nie wyważyć tych pierdolonych drzwi i nie wyrwać jaj tym chujom, Justinowi i Austinowi, którzy tak cholernie ją skrzywdzili. Pezz zauważyła że przyglądam się jej szczególnie skaleczonej nodze i popatrzyła ze smutkiem w moje oczy, po czym spuściła wzrok.
-Bardzo Cie boli?- zapytałem cicho a ona tylko pokręciła głową. Po chwili zorientowałem się jak bardzo idiotyczne było to pytanie, przecież jak ma nie boleć cięta rana na pół uda?! Popatrzyłem na zegarek chcąc się otrząsnąć. Tykające wskazówki wskazywały godzinę 15. Już późno.
-Musimy już iść- powiedziałem zdecydowanym tonem i spojrzałem z powagą w jej oczy. Perrie szybko pokiwała głową i głośno przełknęła ślinę. Była bardzo zestresowana. Nienawidziłem widzieć jej w złym stanie, nienawidziłem gdy się czymś przejmowała, trapiła. W tamtym momencie chciałem wziąć od niej ten cały stres, cały ból i cierpienie którego doświadczyła w swoim życiu.
-Włóż jeszcze to- ściągnąłem kurtkę ze swoich ramion i podałem ją niebieskookiej. Spojrzała na mnie wdzięcznym ale nieco zawstydzonym wzrokiem i ją ubrała.
-Teraz już możemy iść- ciepło się uśmiechnąłem i podszedłem do drzwi. Przystawiłem do nich ucho aby usłyszeć czy ktoś nie idzie. Cisza. Podejrzana cisza. Nagle usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła i głośny śmiech Justina i Austina. Dobiegał on z daleka, wiec nie miałem powodów do obaw. Odetchnąłem z ulgą i udałem się w stronę okna. Otworzyłem je powoli i poczułem jak letni wiatr muska moją skórę. W powietrzu było czuć słodką woń kwiatów i gdyby nie sytuacja w której się obecnie znajdowałem to mogłoby się wydawać, że jest całkiem przyjemnie. Zerknąłem na Perrie i podałem jej rękę.
-Panie przodem - posłałem jej słodki uśmiech i odsunąłem się tak aby mogła wyjść. Odwzajemniła ten gest i ostrożnie przełożyła nogi przez parapet. Sypialnia znajdowała się na parterze wiec nie było powodów do obaw o wysokość. Zrobiłem to samo co Perrie i skuliłem się rozglądając się dookoła.
-Teraz prosto, a za krzakami w lewo- szepnąłem do dziewczyny i lekko klepnąłem ja w plecy. Musiałem iść za nią w obawie gdyby ktoś nakrył nas na ucieczce. Serce waliło mi jak oszalałe, jednak nie bałem się o siebie lecz o nią, o jej dalsze życie, tak strasznie pragnąłem żeby uwolniła się od tego piekła, żeby w końcu zaznała spokoju. Żeby zrealizować mój cel musiałem być opanowany, nie mogłem okazać zdenerwowania. Perrie też jakoś musiała się trzymać i wbrew okolicznościom wychodziło jej to bardzo dobrze. Szybko dotarliśmy do samochodu. Pospiesznie do niego wsiadłem i otworzyłem drzwi Perrie.
-Wsiadaj i załóż kaptur, staraj się nie pokazywać twarzy- powiedziałem i głośno przełknąłem ślinę. Przekręciłem kluczyki w stacyjce i odpaliłem pojazd. Chciałem odjechać stamtąd jak najszybciej lecz nie mogłem zrobić tego z piskiem opon, bo Justin na pewno by coś zauważył. Wyjechałem na drogę i udałem się w stronę Motelu. Spojrzałem na Perrie i lekko się uśmiechnąłem. Dziewczyna zacisnęła dłoń na koszulce a po jej policzku spłynęła łza.

--------------------------------------------------------------------------------------------

Cześć Misiaczki tu wasza Mally! 
Witam Was po dość długiej przerwie. Niestety ja i Confident nie miałyśmy kiedy poprawić opowiadania i jak widzicie jest to jego pierwsza część :) Uznałyśmy, że od teraz opowiadania będą dzielone na części bo jak sami widzicie nie są one krótkie :D 
Jak zawsze zachęcam Was do pozostawienia komentarza na dole, to motywuje do pracy, uwierzcie ;)
Jak Wam mijają wakacje? a raczej ich pierwszy tydzień, jakieś plany? :)

Ps. Jak zawsze przepraszam za jakiekolwiek błędy ale opowiadanie poprawiałam na telefonie i coś mogło mi umknąć :)

Kontakt:
Mój twitter: klik
Twitter Confident: klik
Tak więc do następnego Misie! Paa! 

!CZYTASZ = KOMENTUJESZ!