sobota, 1 marca 2014

Dreams become true

Cześć siostrzyczki 

Tu Confident ;) 
Dzisiejszy dzień jest szczególny dla każdej z nas. 20 lat temu z nieba na Ziemię spadł nasz mały aniołek, który nie jednej z nas uratował życie. Jest dla nas uśmiechem, szczęściem, powodem, dla którego codziennie wstajemy z łóżka, jest dla nas wszystkim. Jeszcze niedawno miał 16 lat, był naszym roześmianym chłopcem z grzywką, dzisiaj już jest nie jest nastolatkiem, jest dorosłym mężczyzną, który spełnił swoje marzenia i pokazał, że każdy może to zrobić. O tym jest właśnie to opowiadanie autorstwa cudownej Mally. Mamy nadzieję, że wam się spodoba <3



Dziś miałam spełnić swoje marzenie, jedno z wielu. To dziś był koncert Justina. Uradowana podniosłam się z łóżka i poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Próbowałam zachować spokój, ale nie umiałam, nie mogłam ukryć emocji jakie we mnie siedziały.
Godzinę później siedziałam w samochodzie. Tata przekręcił kluczyki w stacyjce i pojazd ruszył z miejsca. Toczył się szybko po drodze, a ja podziwiałam widoki za oknem. Moje podekscytowanie rosło z każdą sekundą, nie mogłam uwierzyć, ze to dziś. Dziś spotkam Justina.
-Spotkam Justina! - pisnęłam
Tata spojrzał na mnie i posłał ciepły uśmiech oznajmiając:
-Jesteśmy na miejscu kochanie.
-Dziękuje tato-cmoknęłam mężczyznę w policzek i wyszłam z auta.
Stanęłam w kolejce i cierpliwie czekałam aż wypuszczą mnie do środka areny.
-To niesamowite, prawda? - powiedziała niska dziewczyna.
-Tak! Nie mogę w to uwierzyć! Marzenia się spełniają!
Kontroler sprawdził  bilet i wskazał miejsce, w które miałam się udać. Kilkanaście metrów dalej znów stałam w kolejce. Dziewczyny prze mną skakały, piszczały, płakały, a ja stałam spokojnie powtarzając regułki z angielskiego. Miałam idealnie zaplanowane co mu powiem.
-Shawty... - do moich uszu dobiegł jego lekko zachrypnięty głos.
Podeszłam do chłopaka i niepewnie wtuliłam się w jego pierś.
Justin lekko odsunął mnie od siebie. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy-utonęłam, wzrok przeniosłam na idealny nos i miękkie malinowe usta. Chciałam wiedzieć jak całuje.
-Hej! - Justin machał ręką przed moja twarzą.
-Wybacz. Justin kocham cie-wydukałam, nie będąc w stanie powiedzieć nic innego.
-Ja ciebie tez Shawty-Justin przyłożył usta do mojego czoła i w tym momencie pokój rozświetliła lampa błyskowa.
-Zawsze będziesz Kidrauhlem, a ja twoją Belieber. Zawsze będę tu dla ciebie Justin-zaczęłam iść ku wyjściu, ale ręka Justina oplotła mój nadgarstek.
-Poczekaj- podszedł i kontynuował- Dziękuje Shawty, to dużo dla mnie znaczy- chłopak oplótł mnie swoimi rękami i posłał mi uśmiech- Kocham Cie- szepnął mi do ucha.
-Ja ciebie tez Justin,bardzo.
Chłopak puścił mnie i wyszłam z pomieszczenia. Kiedy byłam dość daleko od pomieszczenia, w którym był Justin zaczęłam krzyczeć-piszczeć i skakać. To było niesamowite, spotkałam go, przytuliłam, powiedziałam jak bardzo go kocham. Pewnie za jakieś 10 minut byłabym w stanie wyrecytować to, co chciałam mu powiedzieć, niestety mój mozg ograniczył się tylko do tych słów, jednak nie mniej ważnych. Weszłam do ogromnego pomieszczenia, w którym miało odbyć się show. Odnalazłam swoje miejsce i usiadłam. Z kieszeni spodni wyciągnęłam telefon, zalogowałam się na Twitterze i napisałam
"to niesamowite, spotkałam Justina, spełniłam marzenia. Wam tez się uda, zobaczycie!"
Wyłączyłam telefon i czekałam aż na wielkim ekranie pojawi się klucz i odliczanie do rozpoczęcia koncertu.
W końcu upragnione cyferki wyświetliły się. 10...9...8...7...6...5...4...3...2...1! Na hali rozległ się głośny krzyk wszystkich zebranych osób, coś niesamowitego! Wszystkie oczy zwrócone ku gorze, podziwiały anioła, który zlatywał do nas na swych pięknych ogromnych skrzydłach wykonanych z przeróżnych instrumentów. Chłopak pomachał nam i bezpiecznie wylądował na scenie. Tancerze uwolnili jego ciało z szelek i muzyka wypełnia pomieszczenie.
-What's up my beloved Beliebers?-zawołał do nas.
Halę wypełnił jeszcze głośniejszy krzyk. Wszyscy skakali, krzyczeli i śpiewali piosenki razem z Justinem. Po trzech lub czterech piosenkach muzyka ucichła, Justin podszedł do krawędzi sceny i krzyknął do mikrofonu
-Who wants to be my baby?!
Ręce powędrowały w górę, a Justin zaczął śpiewać dobrze nam znany utwór "Baby". Patrzyłam jak sylwetka mojego idola płynnie porusza się po scenie, ubrany w białe ciuchy wyglądał jak anioł. Anioł, który ratuje codziennie tysiące osób i daje im nadzieje.
Justin śpiewał kolejne piosenki, a ja coraz bardziej zatracałam się we własnych myślach jaki to Biebs jest wspaniały. Poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia.
-Chcesz być OLLG?-zapytała Alison
Pokiwałam głową i ruszyłyśmy za scenę. Czy to możliwe by spełnić 3 marzenia jednego dnia?! W duchu modliłam się żeby to nie był sen, chociaż obecna chwila była zbyt piękna by mogła być snem, ale dla pewności uszczypnęłam się. Odczulam ból, czyli to prawda!
-Idź- Alison lekko popchnęła mnie ku wejściu na scenę.
Oniemiała weszłam na scenę i usiadłam na tronie dla OLLG. Przyznaje, czułam się jak jakaś królowa, a w moim kierunku zmierzał książę z kwiatami w reku. Justin podarował mi kwiaty, chwycił moja prawa dłoń, ucałował ja po czym przyłożył do policzka. Z moich oczu tryskał wodospad łez, biedny Justin musiał patrzeć na mój rozmazany makijaż. Chłopak lekko pociągnął moja rękę w swoja stronę, co było równoznaczne z tym, ze chciał abym wstała. Justin usiadł na tronie i ciągnąc mnie za biodra posadził na swoich kolanach. Oparłam głowę na jego ramieniu i wsłuchiwałam się w każde słowo piosenki, wdychałam niesamowity zapach perfum, a chłopak splótł nasze ręce razem.
-Jak ci na imię kochanie? - zapytał, gdy skończył wykonywać utwór.
Oblizałam usta i powiedziałam
-Agnes.
-Brawa dla Agnes!- krzyknął i trzymając się za ręce zbiegliśmy ze sceny. Ruszyłam w miejsce z którego przyszłam, ale zatrzymał mnie głos chłopaka. Rany boskie czy dziś wydarzy się jeszcze coś co doprowadzi mnie do palpitacji serca? Podeszłam do niego i nasze oczy spotkały się. Na twarzy Justina szybko zagościł szeroki, szczery uśmiech. Tak cholernie mnie kusiło żeby zapytać "co się szczerzysz?" ale darowałam sobie, bo mógł źle to odebrać.
-Agnes jesteś śliczna dziewczyną- jego prawa dłoń spoczywała na moim policzku, a lewa trzymała mnie w pasie. Poprawcie mnie jeśli powiem, że tylko mnie tak trzyma po zejściu ze sceny! Mój żołądek wywracał fikołki
- Jakby to...-przygryzł wnętrze policzka- jesteś na prawdę śliczna. Kocham wszystkie moje Beliebers, ale ciebie szczególnie. Rozumiesz co chce powiedzieć?-pokiwałam głowa onieśmielona jego wyznaniem-Wiec, nie obrazisz się jeśli zrobię to- chłopak zmniejszył dystans miedzy nami i wpił się w moje usta swoimi słodkimi malinowymi wargami. W momencie, gdy Justin dotknął moich ust przez moje ciało przeszła gorąca fala. Jego wargi muskały moje usta z taka miłością i delikatnością, że czułam jak się rozpływam- Kocham Cie, wiesz?... muszę wracać na scenę, a ty na widownię, więc obaczymy się po koncercie.
Moje ciało było sparaliżowane, mózg po woli przetwarzał to co właśnie się stało. Nie będę kłamać cholernie mi się to podobało.
Posłałam mu zalotny uśmiech i wróciłam na miejsce wyobrażając sobie sytuację sprzed kilku chwil. Tak, to zdecydowanie wywołało palpitacje serca. Spotkałam Justina, zostałam OLLG, a potem wyznał mi miłość, nie, moje serce pracuje jak najlepiej potrafi. Jednak marzenia się spełniają, Justin ma racje, wystarczy tylko wierzyć i nigdy się nie poddawać.


---------------------------------------------------------------------------------------------

Naszemu Kidrauhlowi życzymy wszystkiego najlepszego, uśmiechu, prawdziwego szczęścia, zdrowia, spokoju, a przede wszystkim tego, żeby zawsze miał przy sobie osoby, które go wspierają i żeby znalazł swoją księżniczkę, która będzie go kochała nie za jego sławę, ale za to jaki jest 
Kochamy Cię Justin i was Beliebers! <3 

Tu możecie nas znaleźć:

Mój twitter: klik 
Twitter Mally: klik
Nasz wspólny twitter: klik